środa, 1 października 2014

Rozdział 25

Droga powrotna do mojego domu odbywała się w ciszy. W tle było słychać słaby szmer z radia. Ręka Harrego spoczęła na mojej, leżącej na konsoli auta.

Kiedy dojechaliśmy do mojego domu, Harry pomógł mi wyjść z auta. Zamiast pozwolić mi odejść, obrócił mnie i uwięził w mocnym uścisku.

- Naprawdę się cieszę, że jesteś tutaj ze mną - wymamrotał. Uśmiechnęłam się i odwzajemniłam uścisk - Ja też.

- Widzimy się jutro w szkole? - zapytałam się, kiedy oderwałam się od niego.

Zmarszczył brwi - W szkole? Będę u progu twoich drzwi już o siódmej trzydzieści.

- Jesteś zdecydowanie zbyt szybko - powiedziałam mu - Nie możesz się chociaż raz spóźnić?

Pokręcił przecząco swoją głową, z uśmiechem na twarzy - Nie. Widzimy się jutro.

Pocałowałam go, po czym weszłam do domu. Moi rodzice widocznie siedzieli w tym samym miejscu od kiedy wyszłam.

- Hej, wróciłam.

- Zdążyłam zauważyć, spędziłaś miło czas? - zapytała się moja mama i wstała z miejsca.

- Tak, było fajnie.

- Gdzie byliście?

Mój tata dotknął ramienia mojej mamy - Myślę, że powinnyśmy pozwolić iść jej do łóżka. Jutro ma szkołę.

Moja mama przytaknęła, uśmiechając się - Dobranoc, słonko.

- Dobranoc - pocałowałam ich obu w policzek, po czym ruszyłam na górę.

- Skarbie?

Odwróciłam się i zobaczyłam, że tata stoi na dole schodów - Myślisz, że mogłabyś nam jutro pomóc w pracy? Nie byłaś tam już od dłuższego czasu.

Przytaknęłam - Tak, będę tam po szkole. Dobranoc.

----------

Następnego poranka Harry przyszedł do mnie o godzinie jakiej zapowiadał. Po prostu wszedł do środka i usiadł.

- Gotowa?

- Prawie, musze jeszcze umyć zęby i .... inne rzeczy.

- A te 'rzeczy' zawierają dezodorant, bo śmierdzisz - dokuczył mi. Uderzyłam go w ramię, a on wybuchnął gromkim śmiechem.

- Żartowałem, pachniesz niesamowicie. Niczym lilia i wanilia - zmarszczyłam czoło.

- Nie brzmi jak najlepsza kombinacja.

Wzruszył ramionami i lekko klepnął mnie w tyłek - Idź się przygotować, bo nie chcesz się spóźnić.

Zwęziłam na niego oczy i poszłam na górę. Umyłam zęby i z powrotem zeszłam do Harrego. Przeglądał mój rodzinny album ze zdjęciami.

- Co ty robisz? - szybko to zamknął i odłożył na miejsce - Nic, gotowa?

Przytaknęłam i podążyłam za nim w stronę jego auta. Nie było śnieżnie, ani nawet w przybliżeniu tak zimno jak przedtem. Bardziej wtuliłam się w mój płaszcz i weszłam do samochodu.

- Wiem, że przejrzałeś mój album. Nie mam nic przeciwko. Byłam bardzo pulchnym dzieckiem.

- Aż trudno w to uwierzyć.

- No to uwierz. Byłam najgrubszym dzieckiem w całej klasie.

Harry spojrzał na mnie kątem oka i wysłał nieśmiały uśmiech - Jeśli tak było, to najwyraźniej coś ci poszło dobrze.

Moje policzki zapłonęły czerwienią i gdyby nie prowadził, to by zapewnie oberwał. To był pierwszy raz, kiedy powiedział mi coś takiego. Nie byłam do tego przyzwyczajona.

- Zamknij się, Harry - on się zaśmiał i ścisnął moją dłoń.

Dojechaliśmy do szkoły i wysiadłam z auta, zakładając na ramię mój plecak. Harry zarzucił swoje ramie naokoło mnie. Był dzisiaj wyjątkowo skory do czułości.

Ta dziewczyna, która wysłała mi wczoraj karteczkę, szybko się uśmiechnęła i odwróciła do swoich przyjaciół. Nie wydawała się być taka zła jak reszta. Ale i tak zapewnie dalej nie chciałam z nią rozmawiać.

- Wszystko w porządku? Wydajesz się być poza zasięgiem - Harry poklepał mnie w ramię.

- Tak, wszystko okej - Harry się uśmiechnął i poprowadził nas do sali, gdzie mieliśmy mieć pierwszą lekcje.

----------

- Moi rodzice, chcą żebym pomogła im dzisiaj w pracy. Pojedziesz ze mną? - lekcje właśnie się skończyły i postanowiłam zapytać Harrego czy mi potowarzyszy.

- Jasne pojadę z tobą. Tylko tym razem nie będę pomagać, bo ostatnio nie za dobrze mi poszło - powiedział, nawiązując do wydarzenia z królikiem, który nie chciał wziąć kąpieli.

- Tak myślę, że powinieneś tylko oglądać - powiedziałam mu.

Harry widocznie zapamiętał, gdzie znajdował się ten budynek, bo zanim się obejrzałam byliśmy na miejscu. Harry pomógł mi wyjść, weszliśmy do środka i spotkaliśmy mojego tatę.

Harry przywitał się jako pierwszy - Proszę pana.

Mój tata się uśmiechnął - Harry, cieszę się, że wróciłeś. Pomagasz nam dzisiaj?

- Nie, tylko będę się przyglądać.

Przytaknął - Okej. Ariella, tam jest parę zwierzątek, które potrzebują kąpieli.

Chwyciłam mój fartuch i rękawiczki - Chodź, Harry.

Harry spojrzał na mnie przez sekundę w ogóle się nie poruszając - Czy to papuga?

- Taa, byłam zaskoczona, że ci ludzie ją tutaj przyprowadzili. Ta papuga będzie powtarzać wszystko co jej powiesz przez tydzień. No dalej, chodź.

Podążył za mną do pokoju, przyglądając się jak łapię szczeniaka.

Wyszeptałam mu parę rzeczy, kiedy go myłam, żeby się nie kręcił. Harry patrzył na mnie z drugiego końca pokoju i uśmiechał się.

- Co? - zapytałam. Wzruszył ramionami - Nie wiem, po prostu wyglądasz bardzo uroczo.

Starałam się walczyć z uśmiechem, kiedy odwróciłam się do szczeniaka. Skończyłam go kąpać, po czym go wysuszyłam. Włożyłam go z powrotem do klatki i zaniosłam do holu. Położyłam ją na biurze recepcjonistki.

- On jest gotowy, Marissa - uśmiechnęła się do mnie po czym skontaktowała się  z właścicielem.

Kiedy wróciłam do pokoju, Harry właśnie wstał.

- Już wychodzisz? - pokręcił przecząco głową - Um.. muszę coś zrobić.

Posłałam mu dziwne spojrzenie - Mm dobra.

Pocałował mnie w policzek - Zaraz wracam.

Opuścił pokój, a ja zaczęłam się zajmować kolejnym zwierzakiem. Kiedy wykąpałam kolejne cztery, zaczęłam się zastanawiać gdzie się podziewa Harry. Powiedział mi, że wróci za moment, a nie ma go już przez dłuższą chwilę. Skończyłam suszyć kotka i ściągnęłam moje rękawiczki.

Już miałam wyjść, kiedy Harry wszedł, trzymając ptasią klatkę. Spojrzałam do środka i zobaczyłam papugę.

- Czemu....

Harry uciszył mnie - Jest coś co papuga chce ci powiedzieć.

Uniosłam brew ze zdziwienia i spojrzałam na ptaka. Zaskrzeczał, zanim przemówił.

'Wiadomość od Harrego; Pójdziesz ze mną na bal?'

Spojrzałam na Harrego z rozszerzonymi oczyma.

Jakim on jest gównianym romantykiem.

**********

Co nie, że słodkie i pomysłowe?
Przychodzę do was z nowym rozdziałem szybciej niż się spodziewałam ;D.
Nie będę za bardzo przedłużać (chyba macie dosyć po notce pod poprzednim rozdziałem haha).


Kocham was, Klaudia.














2 komentarze: