- Jakie ciasteczka chciałabyś upiec? - zapytała się Gemma i oparła ręce o ladę.
- Obojętnie jakie, tylko bez orzechów laskowych.
Przytaknęła i wyciągnęła miskę w z szafki. Postanowiłam też się do czegoś przydać i wyciągnęłam wszystkie składniki na ladę.
- Harry myśli, że umie rozbić jajko jedną ręką, ale nie potrafi. Zawsze kończy się to wielkim bałaganem, który muszę sprzątnąć - Gemma wsypała cukier do miski i podała mi łyżkę.
- Możesz to wymieszać? Ja przyniosę płatki czekoladowe.
Wzięłam od niej łyżkę i zaczęłam mieszać. Rozejrzałam się i zauważyłam wychylającą się głowę Harrego zza rogu kuchni.
Bez zbędnego odwracania się Gemma powiedziała - Harry, wyjdź.
- Ale Gem!
- Wyjdź! Próbujemy zrobić ciasteczka.
- Chce tylko kanapkę. Umieram z głodu.
- Ty zawsze jesteś głodny.
- Wiem, ale tym razem słyszę mój burczący brzuch.
- Możesz wrócić za dziesięć minut, wtedy skończymy i kuchnia będzie wolna.
Harry prychnął i z jękiem, zniknął.
- On je dosłownie przez cały czas - powiedziała Gemma, kiedy podeszła do mnie z płatkami czekoladowymi. Zaśmiałam się, przyznając jej rację.
Chwyciła garść tej czekolady i wrzuciła do miski.
- Gemma - zaśmiałam się. Dołączyła do mnie z chichotem - No co? Czekolada jest przepyszna!
Podsunęła mi torebkę z płatkami, także chwyciłam garstkę i wrzuciłam je do miski.
- Te ciastka będą naprawdę czekoladowe - powiedziałam jej, mieszając całą zawartość miski.
- I o to właśnie chodzi. Jeżeli nie możemy dodać orzechów, damy więcej czekolady.
- Prawda.
- A i przepraszam za tamte ciasteczka, mogłoby ci się coś stać. Harry z pewnością nie byłby szczęśliwy, a mnie gryzłoby sumienie.
- Jest dobrze, przecież o tym nie wiedziałaś.
Uśmiechnęła się do mnie - Jestem szczęśliwa, że Harry ciebie spotkał. Obawiałam się, że kiedy zacznie tutaj szkołę, wplącze się w jakieś złe towarzystwo, ale spotkał ciebie i jestem naprawdę zadowolona.
Przytuliła mnie ponownie, ale tym razem odwzajemniłam uścisk, śmiejąc się - Na początku był trochę irytujący, ale widocznie trochę już dojrzał, tak bynajmniej przypuszczam.
- Tak, on właśnie taki jest - pozwoliła mi umieścić ciasteczka w piekarniku.
- Dalej nie rozumiem, czemu się ze sobą umawiacie.
- On jest taki słodki!
- Starzy ludzie są słodcy.
Uśmiechnęłam się - Tak, ale Harry jest słodszy.
- Powiedz mi jedną rzecz, która jest w nim słodka.
Natychmiast chwyciłam z pod koszulki naszyjnik i pokazałam jej go.
- Co to znaczy? Oo, H.S i A.E* - prychnęła - Jakim on jest czasem głupkiem.
- Ale jestem jej głupkiem - Harry wszedł i poszedł prosto w stronę lodówki.
- Harry, co ty tutaj robisz?
- Przygotowuje sobie kanapkę, Gem. Minęło dziesięć minut. Pamiętasz?
- Tak, pamiętam. Ale miałam nadzieję, że zapomnisz.
- Cóż, ale tego nie zrobiłem. Ella, chcesz kanapkę?
- Ja chcę kanapkę - Gemma mi przerwała.
- Zrób sobie sama.
Gemma fuknęła - W porządku. Podaj mi chleb.
Uśmiechnęłam na ich wymianę zdań. Zachowywali jak typowy brat i siostra, ale nie walczyli ze sobą jak normalni ludzie. Bynajmniej tak przypuszczałam.
- Ja chce! - wyskoczyłam z tym trochę z zaskoczenia. Harry wyjął talerz i umieścił na nim kanapkę i parę chipsów ziemniaczanych.
- Dzięki - wzięłam od niego talerz,a w podzięce dałam mu szybkiego całusa. Gemma odkaszlnęła w geście obrzydzenia, ale mogę powiedzieć, że tylko się z nami drażniła.
Piekarnik zapiszczał, a Gemma szybko wyjęła ciasteczka.
- Ile czekolady tutaj umieściłyście? - Harry pochylił się na ladą, z kanapką w ręku, przyglądając się ciasteczkom.
- Dużo.
- Super.
Wyciągnął dłoń by sięgnąć po jednego, ale zdał sprawę, że są jeszcze za gorące.
- Głupek - Gemma udała, że kaszle, kiedy wypowiedziała to słowo.
- Kretyn - Harry odgryzł się w odpowiedzi.
Skończyłam moją kanapkę i podsunęłam talerz do Harrego, który umieścił tam swoją.
- Te ciasteczka są już gotowe? - zapytałam Gemmy.
- Tak, powinny być.
Złapałam dwa - jeden dla siebie, drugi dla Harrego.
- Dzięki, mała.
Ooo inny pseudonim.
Tym razem Gemma nic nie powiedziała. Złapała tylko ciasteczko i w ciszy je zjadła.
- One są przepyszne, dobra robota.
Gemma podniosła swoją rękę i przybiłyśmy piątkę.
- Jesteście przezabawne - powiedział Harry, kręcąc głową.
- Taa, ale przynajmniej robimy dobre jedzenie.
- Prawda - wymamrotał Harry, łapiąc kolejne ciastko.
************
* Inicjały Harrego i Arielli.
Oto rozdział w ten pochmurny, deszczowy dzień. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że za dosłownie 8 rozdziałów jest koniec tego fanfika ;(. Mam do niego specjalny sentyment, bo jest to moje pierwsze w życiu tłumaczenie. Dobra, koniec tego użalania się...
Wczoraj widziałam pierwszą wersję nagłówka na ' Bitter & Sassy' i jestem bardzo zadowolona. Nie mogę się doczekać, kiedy wreszcie zobaczycie bloga i przeczytacie prolog ( jestem w trakcie jego tłumaczenia.)
+ Dzisiaj idę kupić bilety na film ' Where We Are'. Też idziecie? W jakim mieście?
Następny - jakoś na początku przyszłego tygodnia.
Klaudia.
Jejku oni są słodcy za 8 rozdziałow będę płakać,że to już koniec :(
OdpowiedzUsuńBoski! :* wspaniały!:* i nie wiem jak to jeszcze nazwać :* <3:*
OdpowiedzUsuńCudoo ♡♥♡♥ czekam na nexta
OdpowiedzUsuńTylko 8 rozdziałów?! :o :c Kocham ten ff i nie chcę, żeby się kończył! ;-;
OdpowiedzUsuńOni są uroczy ^^