Kiedy wstałam następnego poranka, nie czułam się zbyt dobrze. Miałam ogromny ból głowy, a na dodatek mój alarm w telefonie nie chciał przestać dzwonić.
- Cukiereczku!! Czas wstawać, szkoła za godzinę - krzyknęła moja mama z zewnątrz moich drzwi.
Otworzyłam oczy i wstałam z łóżka. Było deszczowo, znowu. W tym mieście ciągle pada, przysięgam. Wiem, że mieszkam w Anglii i powinnam być przyzwyczajona, ale dajcie spokój. Jest zima, czy nie powinno spaść chociaż trochę śniegu? Nie czuję tej mroźnej atmosfery.
Wzięłam prysznic i zaplotłam warkocza na środku mojej głowy. Użyłam trochę mascary i balsamu do ust, zmarszczyłam brwi. Dlaczego nakładałam makijaż? To trzymało moje rzęsy razem. Sięgnęłam po kurtkę i plecak, po czym zeszłam na dół. Nie miałam nawet wystarczająco dużo czasu, żeby go spakować.
- Hej, chcesz śniadanie? - moja mama stała przy ladzie z kubkiem kawy w ręku.
- Nie, dzięki - moje oczy powędrowały na gofry, znajdujące się na stole.
- Ale chyba wezmę jednego.
Moja mama się uśmiechnęła jak chwyciłam ciastko i poszłam w kierunku drzwi.
- Umyłaś zęby?- usłyszałam głos mojej mamy.
- Dlaczego mnie o to pytasz? Jasne, że to zrobiłam.
- Wiesz, zobaczyłam tego chłopaka i pomyślałam sobie, że..
- Pa mamo, kocham cię. Powiedz tacie, że też go kocham.
- Dobrze, nie będę wnikać. Miłego dnia w szkole, ale ten chłopak..
- Widzimy się popołudniu.
Moja mama się zaśmiała - Dobrze.
Otworzyłam drzwi i prawie dostałam ataku serca.
- Cześć Ariella.
Harry stał tam z dwoma kawami i bajglem.
Nie przypominam sobie, żebym mu powiedziała jak mam na imię, więc skąd wie?
- Um cześć.
Wychodząc na zewnątrz, zamknęłam drzwi i stanęłam naprzeciw Harrego. W ogóle się nie ruszył, a ja zrobiłam mały krok naprzód, więc w ogóle się nie dotknęliśmy.
- Mam coś dla Ciebie. Cóż, widzę że masz jedzenie, dlatego zatrzymam bajgla dla siebie- Harry uśmiechnął się i podał mi kubek.
Poprawiłam plecak, po czym wzięłam kubek i dokończyłam gofra. Harry skończył jeść bajgla po trzech ugryzieniach. Zaczęłam się w niego wpatrywać, kiedy zaczął pić swoją kawę.
Jak on tak szybko skończył jeść bajgla? Był przecież ogromny..
Odwróciłam wzrok od jego ust i zaczęłam wpatrywać się w swoje buty. Zaczęło się budować we mnie zakłopotanie.
Harry stanął przede mną i wziął moje książki. Zmieściły mu się w jednej ręce. Jak duże są te jego dłonie?
Spojrzałam na niego, a on uśmiechnął się nieśmiało - Ja tylko chciałem wziąć od ciebie te książki. Wszystko w porządku?
- T-tak wszystko dobrze - Nigdy nie miałam nikogo, kto by nosił moje książki.
Miałam to dziwne uczucie formujące się w brzuchu, odwróciłam od niego wzrok. Mam nadzieję, że to nie "te motylki" o których dziewczyny rozmawiają w szkole.
Kiedy doszliśmy do szkoły, otworzył przede mną drzwi i poczekał aż przez nie przejdę. Weszłam do budynku i natychmiast się zatrzymałam.
Tym razem dziewczyny nie tylko się na mnie patrzyły. One piorunowały mnie wzrokiem. Nie rozumiałam dlaczego, nie zrobiłam nic złego.
Szybko wzięłam moje książki od Harrego i ruszyłam w stronę sali od angielskiego, czując się niekomfortowo z tymi spojrzeniami. Nic im przecież nie zrobiłam.
Kiedy postawiłam moje książki, usłyszałam uderzenie od strony drzwi. Zerknęłam tam by zobaczyć, że Harry potknął się przez próg.
Bez namysłu, dopadł mnie atak śmiechu. Harry szybko zerknął na mnie, jego oczy były szeroko otwarte, a na jego ustach uformowany był uśmiech.
- Masz bardzo ładny uśmiech.
Czułam, że moje policzki stały się cieplejsze, próbowałam to zatrzymać dla siebie, żeby nie było jeszcze gorzej.
- Dziękuję - szepnęłam.
Pani Lynn weszła przez drzwi mierząc nas podejrzliwym wzrokiem. - Czemu rama w drzwiach jest wgnieciona?
Szybko spojrzałam na Harrego i cicho chichotałam, widząc jak Harry mierzy wzrokiem drzwi.
- Nie mam pojęcia, proszę pani.
Przytaknęła i zmarszczyła brwi - Cóż, będę musiała kogoś wezwać, żeby to sprawdził.
Zaśmiałam się ponownie, kiedy Harry cicho gwizdnął, jego oczy wciąż były wpatrzone w drzwi.
***
Harry zabrał mnie podczas lunchu na dziedziniec, pomimo tego, że było zimno. Już nie padało, tylko wiatr był naprawdę zimny.
Usiadł obok mnie, wyjął mandarynkę z kieszeni i zaczął ją obierać.
Gdzie on to wszystko mieścił?
Potrząsnęłam głową, kiedy zaproponował mi kawałek, chociaż wyglądało to bardzo apetycznie. Nie miałam akurat ochoty na jedzenie.
Harry skoczył i wyrzucił resztki obok siebie, przejeżdżając dłońmi po jeansach.
- Sprawiam, że jesteś szczęśliwa - powiedział cicho, zbijając mnie z tropu.
- Co?
- Kiedy tutaj przyjechałem, byłaś odosobniona i zatracona w swoich myślach. Teraz się uśmiechasz i nawet chichoczesz. Sprawiam, że jesteś szczęśliwa. Myślę, że zasłużyłem za to na nagrodę.
Jego ręka przysunęła się do mojej łapiąc ją i splatając nasze palce razem.
Pozwoliłam mu na to.
**********
Pod koniec tak słodko *.*
Następny- jutro
Klaudia
Jakie słodkie zakończenie <3 Kocham ten FF!
OdpowiedzUsuńDziękuję za dedyk :*