niedziela, 3 sierpnia 2014

Rozdział 2

 
- Harry będzie z nami przez resztę tego roku, prawda?

Chłopak przytaknął i w końcu spojrzał na nauczycielkę.

- Niesamowicie! Wybierz sobie miejsce i weź udział w dalszej części lekcji.

Harry nawet nie rozejrzał się po klasie, po prostu obrał sobie za cel krzesło obok mnie. Nie miał nic przeciwko mojemu plecakowi, po prostu go zdjął i zajął miejsce.

Przez ten cały czas miałam na niego dobry widok. Był atrakcyjny, nie było co do tego wątpliwości. Kiedy spojrzał na mnie, dostrzegłam, że jego oczy były w kolorze intensywnej zieleni. Zauważyłam także, że jego ręce były ogromne, kiedy przeczesał swoje włosy, żeby trochę ujarzmić bałagan na jego głowie.

- Cześć - wymamrotał nawet na mnie nie patrząc.

Natychmiast odwróciłam się  w stronę nauczyciela.

Przyrzekłam sobie, żeby nie myśleć o tym jak głęboki jest jego głos albo jak jego usta wyglądają podczas mówienia.

Niestety zawiodłam samą siebie.


                                                   ***

Dzwonek zadzwonił, więc spacerkiem skierowałam się w stronę wyjścia z klasy. Każdy inny pchał się, wpędzając mnie w zdenerwowanie.

Poczułam, że ktoś złapał moje ramię, spojrzałam ponad siebie i dostrzegłam Harrego, który stanął obok mnie. Opuściłam rękawy mojego swetra, żeby mnie okryły, kiedy przechodziłam przez drzwi. Moja druga lekcja była w innej części szkoły.

- Jest zimno, prawda? - Harry zapytał mnie, wkładając ręce w kieszenie swojej kurtki.

- Jest zima.


 
Miało to zabrzmieć sarkastycznie, ale nie mogłam tego zrobić. Harry wydawał się fajny, a ja nie chce tylko wyciągać pochopnych wniosków.

- Racja - Harry szepnął, widać było ból wypisany na jego twarzy.

- Przepraszam - wyrwało mi się - Nie chciałam zabrzmieć podle.

Harry się uśmiechnął - Jest okej.

Podbiegł szybciej do drzwi, żeby je przede mną otworzyć. Z jakiegoś nieznanego mi powodu zarumieniłam się. Czułam jak moje policzki stawały się coraz bardziej ciepłe. Miałam nadzieję, że tego nie zauważył, ponieważ moje policzki były już rozpalone przez wiatr.

- Następną masz historię? - zapytałam się, mój głos był cichy.

Harry przytaknął, a ja spojrzałam w dół na podłogę holu. W tym budynku było bardzo zimno. Powinnam kupić sobie cieplejszą kurtkę.

Ja i Harry byliśmy cicho w czasie drogi do klasy. To był pierwszy raz, kiedy rozmawiałam z innym uczniem z tej szkoły. Zazwyczaj była to pani Lynn, ale to Harry sprawił, że także się udzielałam. Nawet jeśli to kilka zdań.

- Dlaczego one są w spódniczkach? - Harry szepnął, siadając obok mnie.

- To ich znak rozpoznawczy. Wraz z byciem wysokim. Wyższym ode mnie.

- Każdy jest wyższy od ciebie - Harry mi dociął.

Zmarszczyłam brwi i otworzyłam zeszyt, rysując na nowej kartce papieru.


- Tylko żartowałem - Harry wymamrotał, pochylając się bliżej mnie.

Przytaknęłam i kontynuowałam rysowanie.

- Nie zamierzasz się teraz do mnie odzywać?

- Nie odzywam się do nikogo.


-Czemu? - zapytał.

- Po prostu tego nie chcę. Nie czuję takiej potrzeby.

- Oh.

I wraz z tym nasza rozmowa się skończyła.

                                                  ***

- Hej słonko? Jak było w szkole? - moja mama przytuliła mnie, kiedy pojawiłam się w pomieszczeniu.


- Tak samo jak zawsze, nudno.

- Rozchmurz się, cukiereczku. Będzie lepiej.

Moja mama zawsze nazywała mnie "cukiereczkiem". To było moje przezwisko odkąd skończyłam 9 lat.

Westchnęłam i założyłam rękawiczki wraz ze szpitalnym fartuchem. Moją pracą było kąpanie zwierzaków i szczerze, to była moja ulubiona czynność. Kochałam pieścić małe zwierzaczki, które wychodziły cało z opresji.

Kochałam miejsce, gdzie moi rodzice pracowali. Był to tylko szpital dla zwierząt, gdzie przychodzili ludzie. Nawet osoby z mojego miasta tutaj przybywały. Cóż, nie było to daleko od mojego miasta, więc przypuszczam, że dlatego.

Moja mama podała mi kotka - Rodzina potrzebuje ją wykąpaną i wypielęgnowaną, potem damy jej zastrzyk.

Przytaknęłam i zaczęłam przy niej pracę, szeptając jej słówka od czasu do czasu.

                                                ***

Kiedy wróciłam wieczorem do domu, zastałam niespodziankę. W sąsiednim domu paliły się światła. Nikt tam wcześniej nie mieszkał.

Zobaczyłam ręce wyłaniające się zza zasłony i moje oczy się rozszerzyły.

Nie ma kurwa mowy.

Harry zamieszkał w domu obok mnie. Czyż to nie jest wspaniałe?


Kiedy zobaczył mnie spoglądającą na niego, pomachał mi i szeroko się uśmiechnął. Jak on to robi, że zawsze jest taki radosny?

Wyglądał jakby myślał, a potem pstryknął palcami. Zobaczyłam, że zaczął coś pisać, jak skończył, przeczytałam to.


Cześć :)

Nie odpisałam, ale mu pomachałam. Posłałam mu mały uśmiech, kiedy opuściłam zasłonę.

Zaczęłam odrabiać zadanie domowe. To jest to co zawsze robiłam.

Po szkole pomagałam rodzicom, wracałam do domu, jadłam, potem robiłam lekcje. Jeśli miałam czas wolny, lubiłam czytać albo siedzieć na komputerze.

Moje życie nie było niczym przypominającym "zabawę" jak niektórych. Chociaż wątpiłam, że ich życie było naprawdę niesamowite. Nie każda dziewczyna w tym mieście, chodziła na zakupy co weekend, byłam tego pewna.

Kiedy skończyłam lekcje, usiadłam i zaczęłam myśleć o Harrym.

Nie wydawał się taki zły, był aktualnie jedyną wesołą osobą w otoczeniu. Ale ja naprawdę nie potrzebowałam się z nim kolegować. Pragnęłam tylko zobaczyć, kiedy się zmieni jak cała reszta.

Coś wewnątrz mnie mówiło mi, że on się nie zmieni. Mam nadzieję, że tego nie zrobi. Był w porządku taki jaki był. Lepszy od nastolatków z tego miejsca.

Nawet jak bardzo nie chciałam, musiałam to przyznać.


**********
Harry jako sąsiad Arielli... może być ciekawie :D
Jeśli macie jakieś pytania, to tutaj jest mój ---> ask
Następny - jutro

proszę chociaż o słowo w komentarzu ;)


 
 
Klaudia :)

1 komentarz:

  1. Widzę, że ja i Ariella mamy dużo wspólnego...
    Harry rozmawia w szkole tylko z nią, jest jej sąsiadem. Nwm czy się bać czy cieszyć xD

    OdpowiedzUsuń