sobota, 13 września 2014

Rozdział 19

Była zaledwie dziewiąta, kiedy moja mama wparowała do pokoju i powiedziała mi, że mam się ubierać.

- Po co? - przetarłam moja twarz i jęknęłam. Dlaczego była tutaj tak wcześnie?

- No cóż, musimy sprzątnąć świąteczne dekoracje z dołu. Chcę ci pomóc, gdyż twój ojciec jest już w schronisku. Poszliśmy na kompromis, my weźmiemy się za dekoracje, w zamian on zadba o wszystko w biurze.

- Kocham cie i w ogóle, ale możesz poczekać, kiedy będę na tyle przytomna by z tobą rozmawiać? - uśmiechnęłam się do niej, a ona wzruszyła ramionami.

-  Jasne, tylko bądź gotowa na rozmowę o Harrym, kiedy zejdziesz na dół - powiedziała, po czym od razu opuściła mój pokój.

Harry. Kompletnie o nim zapomniałam - co było prawie niemożliwe. Telefon zadzwonił na mojej szafce nocnej. Wstałam z łóżka i złapałam go po omacku. Uśmiech zagościł na mojej twarzy, jeszcze zanim dobrze dojrzałam wiadomość.

Harry:
Dzień dobry! :)

Odpisałam mu, zanim zaczęłam się ubierać. Było śnieżnie, więc założyłam swój duży płaszcz na moją kurtkę. Kiedy uznałam, że jestem gotowa zeszłam na dół. Moja mama siedziała przy stole i piła kawę.

- Też ci zaparzyłam filiżankę, złotko. Pomyślałam, że ją potrzebujesz, bo miałaś problem ze wstaniem.

Skinęłam głową mówiąc 'dziękuje' i wzięłam łyka.

- Najpierw idziemy na zewnątrz - powiedziała moja mama, kiedy obie byłyśmy już gotowe.

- Dobrze.

Kiedy wyszliśmy na zewnątrz uderzył mnie bardzo mocny wiatr. Było ponuro, a na ziemi nie było dużo śniegu, ale wystarczająco bym miała mokre buty. Otarłam kilka płatków śniegu z mojej twarzy.

- Mogę śmiało zdjąć dmuchane bałwany - podeszłam do jednego z nich i pociągnęłam za sznurki na ziemi.

- Okej, w porządku. Będę w pobliżu.

Trzydzieści minut później udało mi się zdjąć jednego bałwana. Wszystko co musiałam jeszcze zrobić, to zdjąć drugiego. Moja mama zaczęła zdejmować lampki owinięte wokół domu. Zostawiła jednak te, które były na dachu.

Kiedy zaczęłam zajmować się drugim bałwanem, usłyszałam zamknięcie drzwi. Odwróciłam się, by zobaczyć Harrego schodzącego po schodach.

- Dzień Dobry, pani Everett. Cześć Ella! - krzyczy ze swoich schodów.

- Cześć kochanie, mógłbyś nam pomóc? - mama posłała mu uśmiech.

Spojrzał na mnie przed odpowiedzą - Um, jasne, pomogę.

Przeszedł przez swój trawnik do nas, wpychając swoje ręce w kieszenie - Co mam zrobić?

- Potrzebuję pomocy ze światełkami na dachu, mógłbyś wejść na drabinę?

- Dobrze, zaraz wracam.

Harry odszedł na chwilę, a moja mam szczypnęła mnie w ramię - Dlaczego z nim nie rozmawiasz? On był..

- Możemy o tym porozmawiać później. Patrz, już wraca.

Moja mama coś do niego powiedziała, ale on zdawał się to ignorować. Zamiast tego ustawił drabinę przed domem.

- Ella, możesz przytrzymać drabinę?

Podeszłam do niego i chwyciłam rączki drabiny. Harry postanowił nogę na stopniu i odwrócił się.

- Staraj się nie patrzeć na mój tyłek, dobrze?

Uderzyłam go w ramię i wskazałam, że ma iść do góry. Moja mama się zaśmiała, a ja prychnęłam. Super, kolejny temat, który będzie chciała później poruszyć.

Trzymałam te drabinę podczas gdy Harry zdejmował lampki. Parę razy szedł, by przenieść się w inne miejsce. Wszystko było gotowe parę godzin później. Moja mama mu podziękowała, zanim miał zamiar iść do domu.

- Widzimy się później, Ella - pocałował mnie w policzek, ale mogę z pewnością powiedzieć, że chciał pocałować mnie gdzie indziej, ponieważ był zbyt blisko rogu moich ust.

Moja mama chrząknęła, a Harry z zawstydzeniem się odsunął.

- Um, do widzenia, pani Everrett - powiedział, po czym odwrócił się i ruszył w stronę swojego domu.

Prychnęłam, złapałam pudełko z bałwankami i zaniosłam je do środka. Moja mama podążała zaraz za mną z lampkami  Po zaniesieniu ich, zaczełyśmy zdejmować resztę dekoracji z domu.

- Jesteś na mnie zła? - moja mama się zapytała.

- Nie.

- Tak, jesteś. Jesteś zła, bo przerwałam twój moment z Harrym?

- O mój boże - nigdy nie byłam tak zażenowana w towarzystwie mojej mamy.

- Tylko mówię. Chcesz ze mną porozmawiać o ostatnim wieczorze? Obiecałaś, że to zrobisz.

- Ja nie..

- No dalej, powiedz mi.

Zachowywała się jak typowa nastolatka.

- On mnie pocałował i to jest to.

- Ale jak do tego doszło?

- Dlaczego jesteś tego tak ciekawa?

Uśmiechnęła się - Cóż, jesteś moją córką i chcę wiedzieć, co się z tobą dzieje.

- W porządku. Zapytałam się go, czy mnie lubi, a on nic nie odpowiedział, więc zaczęłam pleść praktycznie o niczym. Potem chwycił mój naszyjnik i pocałował mnie. Zadowolona?

Czułam jak moje policzki się ogrzały, kiedy uwięziła mnie w ciasnym uścisku.

- Jestem bardzo szczęśliwa. To naprawdę słodkie, to jest rzeczywiście podobne do sytuacji mojej i  taty.

- Naprawdę? - teraz to ja byłam ta ciekawska.

- Tak, tylko on mnie spytał, czy ja go lubię, nie na odwrót. W tym czasie byliśmy przyjaciółmi, a on powiedział mi, że podobałam mu się już od dłuższego czasu. Więc, powiedziałam mu, że też mi się podoba i teraz... jesteśmy w tym miejscu.

Uśmiechnęłam się do mojej matki, pomimo dziwnego uczucia jakie czułam po powiedzeniu jej co wydarzyło się miedzy mną a Harrym.

- Dobrze, dobrze. Wystarczy tematu o chłopakach i związkach. Pomożesz mi rozebrać choinkę?

**********
Oto macie kolejny rozdział z serii 'Weekend z Winterem'.
Następny - jutro.

Bardzo mi przykro, że aktywność na blogu spadła. Pomimo tego, że tłumaczenie wychodzi mi stanowczo lepiej niż na początku. Naprawdę nie mam siły prosić was o komentarze i czytanie.

Klaudia.








3 komentarze:

  1. Pierwsza:3 Boże te rozdziały są niesamowite... czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wejdziesz? onesingoneband.blogspot.com
    Poznali się przez przypadek. Ale przypadki nigdy nie istnieją. Czy ich spotkanie to przeznaczenie? Czy to coś znaczy? Niall Horan i Jade Moon to dwójka różnych dla siebie ludzi ale kiedy się poznają nie będą widzieć świata bez siebie. Historia o prawdziwej miłości i przyjaźni.
    /Natalie

    OdpowiedzUsuń